Szkoła Animatora


W miniony weekend bez dzwonków i nauczycieli wystartowała tegoroczna Szkoła Animatora, jednak z bardzo zgraną diakonią, która chce jak najlepiej przygotować młodych ludzi do bycia animatorami, jak i posługi animatorskiej. Pierwszy tegoroczny zjazd był oparty o 6 krok ku dojrzałości chrześcijańskiej – Modlitwa. W planie nie mogło zabraknąć Eucharystii, jako szczytu naszego dnia. Do tego doszło spotkanie dzielenia, które przyniosło wiele refleksji.

Na tym zjeździe SzA Pan Bóg jakoś szczególnie pokazywał mi moc modlitwy. W tekstach do dzielenia wyjątkowo dokładnie wskazał mi, ze każda moja aktywność, każde moje zamierzenie i plan powinny być poprzedzone modlitwą, bo bez Niego wszystko może okazać sie bezsensowne. Doświadczyłam tego mocno w postawie diakonii i jestem przekonana, że dzięki modlitwie, którą rozpoczynaliśmy każdy dzień, mogliśmy dobrze współpracować i ciągle zmieniamy się na lepsze.

Sobotni poranek stanął przed próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie kim ja jestem? Doszliśmy do wniosku, że zanim zostanę animatorem, to przede wszystkim jestem człowiekiem, później mam być sobą, a dopiero dalej podejmuje inne aktywności, jak np. bycie animatorem.

Dla mnie Szkoła Animatora jest na pewno takim miejscem do dzielenia się doświadczeniem, ale też dawania świadectwa. Nie tylko świadectwa bycia animatorem, ale przede wszystkim świadectwa życia i próby bycia autentyczną. Jest mega doświadczeniem tego, że bycie animatorem oznacza ciągłe uczenie się czegoś nowego i ciągłego nawracania się w myśleniu. Od jakiegoś czasu bardzo cieszę się z tego, że Pan Bóg daje mi widzieć, jak niesamowitych uczestników przed nami stawia. Pokazuje ile w nich życia, chęci, zapału, talentów, radości i takiego pragnienia po prostu bycia razem. Właśnie niejednokrotnie czuje się tym zawstydzona, ale tak pozytywnie, że to nie tylko tak, że uczestnicy przyjeżdżają się uczyć, ale że ja mogę się też uczyć ciągle czegoś nowego od nich, chociażby takie bycie po prostu prawdziwymi. Przez te kilka lat bycia w diakonii widzę, jak Pan Bóg mnie rozwija i spełnia moje pragnienia skryte gdzieś głęboko w serduchu jak np. to, że mogę poprowadzić jakieś warsztaty czy popracować w małych grupkach. Że daje mi się w tym spełniać, a daje mi to mnóstwo radochy. I na pewno też niezmiennie cenne dla mnie jest to, że dla mnie to też jest czas czerpania i mojej przemiany i pracy nad sobą, co ostatecznie, mimo iż czasem jest trudne, to wychodzi mi zdecydowanie na dobre.

Wieczorem w kaplicy zebraliśmy się na wspólnej modlitwie, którą zakończyliśmy oddaniem całej Szkoły Animatora w ręce Maryi poprzez akt konstytutywny Ruchu Światło – Życie.

Modlitwa dla mnie zawsze była wysiłkiem i trudem, szczególnie wtedy kiedy miałam powiedzieć coś na głos, przy wszystkich. Było tak dlatego, że się stresowałam, że będę musiała myśleć nad tym, co chce powiedzieć i bałam się, że palne jakąś głupotę… Na ostatnim zjeździe Szkoły Animatora miałam przyjemność prowadzić modlitwy wieczorne.  Tak! Przyjemność, ponieważ po raz pierwszy doświadczyłam na modlitwie, że Bóg wyzwala nas właśnie przez modlitwę… Postanowiłam nie tworzyć w głowie pięknych zdań, tylko po prostu rozmawiać z Tatą, tak jakbym rozmawiała z Nim sam na sam. I to była najpiękniejsza modlitwa jaka mogła być, bo mówiłam to, co serio mam w serduchu.  Od momentu tej modlitwy czuję się wolna i wypełniona po brzegi Bożą Miłością.  Bóg dał mi wtedy jeszcze jeden dar… Widziałam Jego wzrok, to jak na mnie patrzy z tak PRZEOGROMNĄ Miłością, że aż moje serce zapłonęło. Bóg jest wielki!

W sobotę mieliśmy dużo czasu na integracje i poznawanie siebie, a co dokładnie się działo można zobaczyć na zdjęciach, a czego tam nie widać, to trzeba przyjść na Szkołę Animatora i zobaczyć, a szczególnie doświadczyć, więc jeżeli jesteś po 2 stopniu Oazy Nowego Życia, zapraszamy!